[Skye]

Kręcił się po łące nie mając nic do roboty. Nagle zauważył jakąś różowowłosa piękność. Przyglądal się Megan powoli idąc w jej strone, tak jak gdyby nigdy nic.

[REKLAMA]

[ann]

dostrzegła, że pewien chłopak patrzy na nią i idzie w jej kierunku.posłała mu uśmiech i pomachała

[Skye]

Podszedł i stanął właściwie naprzeciw niej.
-Brendon - przedstawił sie całując ją w ręke - a panna? - popatrzył z uśmiechem jej w oczy

[ann]

- taki przekonany, że panna? - zaśmiała się - Megan - uśmiechnęła się do niego promiennie.


// mam nadzieję, że to nie Edward Cullen :d

[Skye]

-fakt, w dzisiejszych czasach różnie to bywa - spojrzał na jej włosy i pochwycił kosmyk zawijając go wokół palca- ciekawy kolor. Jak iwłaścicielka -


//to tylko taka zmyła yaaay:D z resztą cullen to ciota

[ann]

//to dobrze. już myślałam, że się szykuje 'zMiErZcH'.

- kolor ma na celu przyciągnięcia uwagi - wyjaśniła i uśmiechnęła się lekko. lubiła być w centrum uwagi, dlatego takie włosy - a właścicielki jeszcze nie poznałeś

[Skye]

-racja, ale myśle, że poznam i zdania nie zmienie - nadal bawił się jej włosami - pomieszkujesz sobie w NY? - spytał tak na początek

[ann]

- pomieszkuję od niecałego miesiąca. a Ty? - spytała.

[Skye]

-rowniez pomieszkuję, czasem tu czasem tam - uśmiechnąl się - masz egzotyczną urode, nie tylko włosy przyciągają moją uwage. Musiałaś przyjechać z daleka - stwierdził przyglądając sie

[ann]

- Właściwie to urodziłam się i wychowałam w Egipcie - wyjaśniła. - Jednak nie sądzę,że mam jakiekolwiek egipskie korzenie - dodała.

[Skye]

-ale sam fakt, że sie tam wychowałaś sprawia, że jesteś niepowtarzalna - powiedział - masz może ochote na coś mocniejszego? - spytał

[ann]

- w sumie czemu je - powiedziała, bo zastanowieniu - jak dawno nic nie piłam - dodała, zdając sobie z tego sprawę - prowadź więc - wzięła go za rękę i poszli

//zacznij, ok? ;p

[Blair]

Aby udowodnić Blake swoje umiejętności ubrana w szorty i luźną koszulkę biegała z Lady po Central Parku, gdy już trochę się zmęczyła postanowiła poegzystować pod jednym z miliona drzew na Owczej Łączce w tym samym czasie w ktorym Lady pobiegła w nieokreślonym kierunku.

[Chuck]

Jeżdził bez celu limuzyna ,ąż nagle ujrzał ze środka coś znajomego. Przyjrzał się dokładnie i ujrzał kogo? a właśnie Chanel ,która ze swojim pieskiem wypoczywała pod drzewem, fart ,pech? jak można to powiedzieć i dla kogo czy powienien się cieszyc ,że tu ona jest czy nie? mniejsza o to. Wysiadł i ruszył do niej, podszedł i stanął nad nią z rękoma w kieszeni. -część ,skarbie co tu robisz? -przywitał ją dość miło i spoglądal na nią spod brwi zadał jedno z kilku ptań jakie mógł zadać jej w tym momencie.

[Blair]

Gdy usłyszała jego głos otworzyła oczy i ściągnęła z nosa okulary. - Odpoczywałam, ale jak widzę to już się skończyła. - rzuciła podnosząc się delikatnie na rękach w górę. Świetnie, czy tylko ona jest takim pechowcem w NY?