Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2009-10-26, 22:49
Dziś jest dzień dobroci Czaksona więc nie rusza go taki temat za bardzo ale skoro Skye sie tak ładnie żali to nie może przerwać. - a ja mam na to wyjebane, żyje jak żyje i jest dobrze - powiedział do niej.
Czakson zaczął, chciałam to ładnie zaznaczyć.
-i to jest najlepsze podejście - powiedziała zatapiając usta w szkockiej, wiadomo, że procentu już robił swoje ale Skaj się trzyma, bo to Skaj przecież.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2009-10-26, 23:03
Zaczął nie zaczął nadal ma na to wyjebane. Dobra ale mniejsza o to wracajmy do tematu, co raz jakoś go znudziło to śmieszne gadki więc coś co go obchodzi teraz. - może jakaś impreza się zapowiada albo wprowadziła sie jakas nowa ładna dziewczyna. - powiedział do niej.
Skaj dotknęła swoich skromni, by pomóc przepływowi danych w głowie. Gdy skończyła spojrzała na niego z smutną miną.
-niestety nic z tych rzeczy. Ostatnią nową z naszych stron, jaką spotkałam jest Zippora, czy ja wiem cyz ładna... Ale na jedną noc dobra - zaśmiala się - co do imprezy to zawsze można coś zorganizować -
-ja już organizowałam cos tego typu i spędziłam wtedy noc na ławce w central parku, i chyba było warto - przypomniała sobie o imprezie na rzecz jakichś zwierzątek - na rzecz czego to było?Kruki?Sokoły? Jeden ch... a może jakaś biba w Victroli? przynajmniej obroty ci sie poprawią -
-rozumiem, ale jakby coś to daj mi znać, nie mogę ominąć takiej imprezy - powiedziała i wstała - chyba czas się zbierać. wyciągnęła z torebki kilka banknotów, by zapłacić za alkohol, musnęła go na dowidzenia w policzek i poszła.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2009-10-26, 23:38
Po chwili jeszcze napił się i wstał, poprawił swoje ubranie i ruszył ku wyjściu. Na zewnątrz już stała jego limuzynka czekająca na niego, szofer otworzył drzwi a on wsiadł. Odjechali gdzieś w jakimś kierunku kto wie gdzie go niesie czy dalej w balety czy do domu czy zupełnie w inne miejsce.
Przyszła tutaj bo się nudziła. Może nawet licyzła, że spotka kogoś w stylu Czaksona, albo Nejta ale się zawiodła. Usiadła w vip roomie i zamówiła jakąs kolorową.
Przeczesując ręką swoje rozczochrane włosy, wszedł do Vip's room. Usiadł na jednym z foteli patrząc w sufit i zastanawiając się, kiedy wyskoczyć na kolejną balangę.
Przeleciała nowoprzybyłego wzrokiem. Mimowoli oblizała wargi po wypiciu drinka. Przeżyła już dużo przez ostatni rok w NYC, więc potrafiła doskonale zaszuflatkować kogoś w wybranych kategoriach. Justina też już oceniła. i chciala więcej. Odłożyła szkalnkę i przysiadła się.
-nowy w mieście? -zagadnęła
Wstrząsnął głową, znów przeczesał włosy i spojrzał na siedzącą obok dziewczynę - Coś w tym rodzaju - uśmiechnął się kącikami ust. Przechylił do tyłu głowę i nadal się lampił na dziwne wzorki na suficie.
Tym razem przygryzła wargi. Bezczelnie wcisnęła się w miejsce obok niego ispojrzała z uśmiechem na ustach w sufit.
-co w nim ciekawego? - spytała zwracając głowę ku Justinowi
Słysząc kolejne pytanie, uśmiechnął się i popatrzył przez chwilę na dziewczynę. Nie znał poprawnej odpowiedzi - No... jest biały, ze wzorkami - zaśmiał się spoglądając na siedzącą obok "towarzyszkę", po dłuższej chwili powiedział - Jestem Justin, Dutch - podając dziewczynie rękę. To jest jedyna rzecz, na którą pozwolił by sobie Justy spotykając obcą osobę.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach