Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 19:43
Przyszedł tu jak zawsze w jednym w sumie celu, no teraz powiedzmy, że dogląda interesu chodź raczej nie o to chodzi. Siedział spokojnie przy barze obserwując wszystkich w jego Victoreli a cóż może kogoś ciekawego spotka. Nagle wpadł na super pomysł i wyjął telefon i napisał sms'a. Trzymał w dłoniach już szklankę ze szkocką.
Cóż, jak mówila tak zrobila. Dokładnie dziesiec minut od jego sms'a pojawila sie przed drzwiami Victroli, ktore jeden z bramkarzy otworzyl przed nia witajac ja uśmiechem. Przeszła dalej przeciskajac sie przez tłum ludzi do baru i proszac barmana o martini, rozejrzala sie za Chuckiem, rzucajac barmanowi pojedyncze spojrzenie ruszyla w strone chlopaka siadajac obok niego - Witaj - mruknela przekladajac wlosy na jedna strone, chwile pozniej otrzymala drinka za ktorego podziekowala ladnym usmiechem.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 19:55
Odwrócił się i kogo to jego oczy widzą, no cóż stracił poczucie czasu nie wiedział, że już minęło 10 min. Jakoś się tym zbytnio nie przejął w końcu nie miał po co. Przechylił lekko głowę w bok opierając się o blat baru. - A buzi? czy coś? - powiedział do niej z lekką ironią w głosie no cóż, chciał by jakiegoś buziaka dostać bo dlaczego by nie no cóż tak już było. Położył lekko szklankę na blacie w razie czego.
Przyłożyła dwa palce, wskazujacy i środkowy do ust po czym przyłożyła do policzka chłopaka - Może być? - spytala z rozbawieniem prostujac sie na krzesełku - Wiec Chuck, co ode mnie chciałes? - odwrocila głowe w druga strone i rozejrzala sie po klubie.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 20:06
Hmm... no cóż po niej mógł się tego spodziewać, że raczej go by nie pocałowała o tak sobie. No cóż trudno chodź w sumie. Zbliżył się do niej. - Pogadać, dawno się nie widzieliśmy. Może tęskniłem. - powiedział do niej patrząc lekko spod brwi. Napił się szybko szkockiej i odstawił znów, no cóż pragnienie.
- To zbyt dziwne jak na Ciebie - zauwazyla krecac glowa z rozbawiniem - No, ale dobrze. Zacznij mówic - zlustrowala jego twarz spojrzeniem po czym napila sie drinka. Nie dziwne bylo ze takie rozmowy nigdy najlepiej im nie wychodzily, i nigdy tak nie bedzie.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 20:15
- No cóż dawno się nic u nas nie działo, może powinniśmy to zmienić. - powiedział do niej. No cóż troszkę robiło się tu nudno nie miał co robić w sensie żadnej gierki, żadnych akcji. Zero skandali to coś po prostu śmiesznego. Przydało by się wprowadzić jakąś intrygę w życie tylko jeszcze nie ma pomysłu ale coś będzie a kto jest jeszcze w tym najlepszy oczywiście Be, więc i ona musi być w to zamieszana.
- A mi to mówisz ponieważ... ? - znajac Chucka, wiedziala ze moze chodzic o to lub calkowicie o seks. - Dobrze, a wymyśliłeś juz cos? - spytala lustrujac jego sylwetke wzrokiem i opierajac sie o oparcie krzesla na którym siedziala. Przez glowe przeszło jej kilkanaście myśli na temat tego czego on naprawde w tym wszystkim szuka.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 20:28
Patrzył na nią spod brwi i no cóż jeszcze nie wiedział co można ciekawego zrobić, może nalot na starą szkołę albo na NYC i coś ciekawego tam zrobić. No cóż dawno sie nic ciekawego nie wydarzyło trzeba pomoc losowi. - Jeszcze nie, chodź w sumie. - powiedział i skończył w połowie no cóż po co mówić wszystko na raz. Pił swoją szkocką powoli ale już się prawie kończyła no w sumie juz trochę tu jest.
Podniosla sie nieco na krześle lustrujac go wzrokiem - Może coś wiecej mi zdradzisz niz, tylko to - zauwazyla przygladajac sie mu z rozbawieniem. Starał sie byc, zawsze na pierwszym miejscu, udawac bóg wie kogo, i ukrywac same głupoty, myslac przy tym ze to fajne, czy ciekawe.
/wiedziałam ze to zrobisz XD.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 21:23
Tak zaczął myśleć i w sumie na coś wpadł. Spojrzał się na nią. - Chodzisz do NYC, i mam ciekawy pomysł zróbmy tam wielką imprezę, szaloną i ekstrawagancką, by pokazać, że jeszcze żyjemy - powiedział do niej, lekko rękę odgarnął jej włosy za ucho.
- NYU, skarbie, NYU. - poprawila go uśmiechajac sie delikatnie i 'szepcząc' niedosłyszalne 'dziękuję' w jego strone przymykajac przy tym powieki. - Cóz, zależy co takiego masz na myśli - odpowiedziala z uśmiechem.
Dołączył: 11 Lip 2009 Posty: 429 Skąd: z Czaklandi...
Wysłany: 2010-07-08, 21:33
- Coś wielkiego - powiedział, krótko w sumie nie miał żadnego pomysłu ale wiedział, że można by było coś zrobić. Wiedział jedynie, że musi to być wielkie i na prawdę coś by było widać to nawet z księżyca.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach