[Lilly]

- Hmm z chęcią - uśmiechnęła się ponownie i sięgnęła po zamówiony napój. - Pyszne - powiedziała gdy tylko spróbowała.

- Hmm z chęcią - uśmiechnęła się ponownie i sięgnęła po zamówiony napój. - Pyszne - powiedziała gdy tylko spróbowała.

[REKLAMA]

[Skye]

-ciesze się, że gustujesz w podobnych alkoholach co ja - uśmiechnął się promiennie poraz kolejny - ciekawe co jeszcze nas łaczy - spytal jakby sam siebie

[Lilly]

- Też się cieszę. A czy coś jeszcze nas łączy być może okaże się w przyszłości - gdy wypili drinka wstała i powiedziała - Niestety będę musiała już iść. Z tego co wiem takie wieczory dla mnie źle się kończą. Kacem jak cholera a jutro mam ogólnie zajęty dzień... - wyszła nie czekając na reakcję chłopaka.

- Też się cieszę. A czy coś jeszcze nas łączy być może okaże się w przyszłości - gdy wypili drinka wstała i powiedziała - Niestety będę musiała już iść. Z tego co wiem takie wieczory dla mnie źle się kończą. Kacem jak cholera a jutro mam ogólnie zajęty dzień... - wyszła nie czekając na reakcję chłopaka.

[Skye]

Zrobił usta w podkowkę
-no ok, ale szkoda, z ejuż idziesz- powiedział smutnym głosem - ale zadzwoń - poprosił, pożegnali się a on ruszył gdzies w stronę bawiacych się ludzi.

[Skye]

Przybyła tu z Rosalie.
-mam nadzieję, że z kims sie podotykamy - powiedizała do niej nawiązując do nazwy klubu i zamawiajac drinka - właśnie coś z tym mieszkaniem wiesz już? Bo jakby to powiedzieć, mieszkam w hotelu -

[ann]

- kiedy chcesz mozesz sie do mnie wprowadzic, nie widze zadnych problemow - odparla natychmiat. - jordan ma malo do gadania, juz dawno chcialam sie go pozbyc bo tylko i wylacznie zawadza. albo rujnuje mi plany - skrzywila sie

[Skye]

-przy najbliższje okazji wezme moje ubrania z hotelu... ale wątpie bym dziś tam trafiła - zachichotała

[ann]

- i tak trzymać - ucieszyla sie i zamowila drinki. - picccc! %%%%%%! - zawolala - tego mi trzeba

[Skye]

Kilku stojących w poblizu facetów popatrzało się na nie, gdy Rosalie wyraziła swoją chęć imprezowania.
- a twój brat gdzie jest właściwie? - spytała

[ann]

to usmiechnela sie do nich zalotnie, a co . wzruszyla ramionami:
- jak tak dalej bedzie to niedlugo wyladuje w wiezieniu. nie chce policji w domu, wiec trzeba sie go pozbyc.

[Skye]

-masz juz jakiś plan? - spytała pociągajac głośno przez słomkę jakiegoś drinka, zupełnie jakby piła soczek

[ann]

- jeszcze nie. - odpowiedziała i skrzywiła się - ale to dopiero JESZCZE .

[Skye]

-jak ja się cieszę, że nie ma tu mojej rodziny, teraz mam dopiero wspaniałe zycie - rozsiadła się na swoim stołku

[ann]

- jesteś straszną farciarą - powiedziała. - będziesz tak miła i pomożesz mi pozbyć się Jordana ?

[Skye]

-dla ciebie wszystko - powiedziała - może po prostu trzeba mu kogoś znaleść? -