S. nie bawila sie w takie pierdoly jak rambo, gdyz byla na to zbyt dystyngowana.
- zyje, a cos ty myslal - odparla , nie drgnawszy nawet kawalkiem rzesy. upila potem swojego drogiego drinka i zwrocila sie do mariah.
- a tak, cos pamietam - powiedziala, oczywiscie klamiac, HA-Ha-ha, bo tak na prawde nie pamietala.
- My sie znamy? - powiedziala troche przyjazniej do dziewczyny przy barze. Upila kilka lykow swojego martini, po czym odstawila pusty kieliszek na blat, z zamiarem wypicia kolejnego.
- Wyemigrowalam, Chuck. - Spojrzala na niego. - Ale wrocilam. Cieszysz sie? - spytala, gdy tylko barman dostawil kolejny kieliszek.
_________________
Serena Blake Van Der Woodsen. 19 lat
Olivia [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-06, 23:34
- Oj nie. RZeczywiście chyba troche przesadziłam z tą plażą. Jestm Olivia - podałam dziewuszce są nieskazitelna dłoń.
- Przeszczepi - powtorzyla po Mariah, tym samym wybierajac opcje ewentualnego zatrucia swojej watroby. Nastapil kolejny lyk martini. Postawila nawet obu dziewczynom po drinku. Nie, zeby w charakterze lesbijskim. W charakterze rozrzutnosci raczej.
_________________
Serena Blake Van Der Woodsen. 19 lat
Olivia [Usunięty]
Wysłany: 2009-11-06, 23:55
- Może się wyminimy numerami telefonów ? Co wy na to ? Moge was męczyć ? - niefortunnie na podłogę spadła szklanka pełna alkoholu od Sereny. Z trudem westchnęłam na rozlanym martini. Nie było co zbierać. Po chwili zgrabny mop barmana nasączył się trunkiem. Zwróciłam swą głowę w kierunku dziewczyn. Wyszczerzyłam zaplombowane zęby mądrości do obydwu rozmówczyń. Po czym schowałam je za olśniewającym pięknem mych przeboskich warg, pytając: - No to co ?
Jezu maryjo, tyle alkoholu sie rozlalo.
Serena spojrzala na dziewczyne, unoszac jedna brew. A co jej tam, dala jej numer telefonu, od reki. Dzis miala dobry dzien i kazdy mogl ten numer otrzymac. - Prosz. - powiedziala, siegajac po kieliszek martini.
M spojrząła na swój wielkgachny zegarek
-ożesz .... - kilka brzydkich słów jej sie powiedziało - musze już lecieć! - oznajmiła i syzbko wypiła reszte alkoholu, w końcu nie może się zmarnować. Pożegnała się ze wszystkimi i wybiegła szukajac taxówki.
Skoro wszyscy sie zmyli, a Chuck znowu zapil trupa, Serena powoli wyniosla sie z Tacza. Z poczatku nie wiedziala gdzie sie udac, gdyz bala sie, ze pani van der woodsen zleje ja diamentowa patelnia za nieobecnosc dluzsza niz sie zapowiadalo, jednak po krotiej analizie uznala, ze nie ma wyboru i poszla do domu.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach