[Skye]

[REKLAMA]

[Chuck]

Podjechał limuzyną pod Alibi, stary poczciwy dobry bar, cóż bywał tu nie raz i teraz też jest dobra okazja. Nie był sam tylko z jakąś dziewczyną lecz była ona w pewnym sensie wyjątkowa. Wszedł do środka i usiadł przy barze. Zamówił szkocką z lodem. - czego chcesz sie napić? - spytał się jej.

[Amy]

- To samo, co Chuck, tylko podwójnie - uśmiechnęła się do barmana. - więc, mój drogi przyjacielu, powiedz mi coś o sobie. Wydajesz się być zaprawdę intrygującą postacią. No i jesteś pierwszą osobą, która nie potraktowała mnie... protekcjonalnie. Wiesz o co mi chodzi. - spojrzała na niego. Chuck rzeczywiście był inny... on też sądził, że niedźwiadki przyjdą! Ciekawe, dlaczego jeszcze nie przyszły. Czyżby Dzień Niebieskiego Niedźwiadka rzeczywiście był wczoraj?

[Chuck]

- Każdy ma swoje, odchyły. Ale cóż nie potrafiłem się oprzeć takiej piękności. - powiedział do niej, no cóż jemu jedno na myśl zawsze trudno się mówi nie można go za to winić. W końcu Chuck to Czak i to się nie zmieni. Przecież nie po to zabrał ją tu by się zaprzyjaźnić tylko zaciągnąć do łóżka lub gdziekolwiek gdzie będzie mógł ją puknąć.

[Amy]

- Czy ja wiem - spojrzała na siebie - dzisiaj jestem w stroju bojowym, bo niebieskie niedźwiadki nie lubią eleganckich ludzi... - zaczęła rozglądać się po klubie
- Piłeś kiedyś szkocką mieszaną z czerwonym winem i cytryną? - spojrzała na niego spod swoich długich rzęs. Musiała sprawdzić, z kim ma do czynienia. Uśmiechnęła się paskudnie.

[Chuck]

- Bez cytryny - powiedział do niej, no cóż pił wiele rzeczy ale jak pil tą mieszankę to nie było cytryny więc musiał się obejść bez niej. W sumie to już dawno nie był na jakiejś dobrej imprezie ale co tam. Spojrzał na nią spod brwi i tak pomyślał co będzie się bawił w jakieś pod chody. - Może skoczymy w bardziej strojne miejsce. - powiedział do niej i się zbliżył znacznie.

[Amy]

- Nie tak szybko mój drogi - spojrzała na niego karcącym wzrokiem - nie jestem tanią dziwką, chociaż może na taką wyglądam. Najpierw musisz mi udowodnić, że zasługujesz na nagrodę - spojrzała na niego z ironicznym uśmieszkiem.
- Proszę dać temu panu pół litra czystej i ze dwie butelki najtańszego wina - gdy zdziwiony barman postawił przed Chuckiem zamówione trunki, Amy uśmiechnęła się.
- Do dna. Duszkiem - popatrzyła na niego z góry.

[Chuck]

No cóż nie raz pił dużo i dużo więcej niż to co ona zamówiła ale cóż nie można powiedzieć, że to jest nic, pół litra to ujdzie w tłumie gorzej z tym winem. No cóż przecież nie pokażę, że tego nie wypije cóz trudno, że jest wcześnie i co z tego jak pić to pic. Wypił wszystko i no nie powiem zakręciło go to.

[Amy]

- Niegrzeczny chłopczyk. Wiesz, że alkoholu się nie miesza? Teraz będziesz rzygał. Widzę po tobie. A ja nie mam zamiaru przespać się z zarzyganym facetem, przykro mi. - Zamówiła butelkę jakiejś whisky i wypiła całą, nie przerywając. Zaczęła szukać czegoś w kieszeni
- Chcesz skręta? Z własnej hodowli - wyciągnęła w jego stronę foliową torebkę, w której trzymała swój 'skarb'.

[Chuck]

- Ja rzygał?, nie dziś skarbie - powiedział no có trochę wypił może nie wyraznie wyglądać i chodzić ale nie na tyle by rzygać. Może i alkoholu się nie miesza ale jemu to nie przeszkadza. No cóż zapalić by mógł zapalić ale no raczej tak przy barze na to nie pozwolą by po policje zadzwonili bo by musieli. - No nie wiem czy to ci się tu uda. - powiedział jej na ucho. Spojrzał na toaletę. - ale tam dało by radę - powiedział do niej.

[Amy]

- Trzymaj - wcisnęła mu w dłoń garść skrętów - ja muszę iść do Central Parku, bo teraz przypomniałam sobie, że nie napisałam niedźwiadkom, dokąd idę! Pa, Chuck! - wzięła jeszcze dwie butelki jakiegoś alkoholu, rzuciła barmanowi sto dolców i w podskokach wybiegła z baru. Miała wrażenie, że wreszcie znalazła kogoś, z kim będzie mogła napić się jak człowiek.

[Chuck]

No cóż wychodzi na to, że czas się zawinąć stąd dalej w plener. Cóż tylko jeszcze nie miał pojęcia gdzie. Do kieszeni marynarki wrzucił skręty i czas było ruszyć gdzieś. Wszedł z klubu i ruszył limuzyną dalej.