[ann]

taki, ale jaki? ;d Jordan zastanawiał się, czy ma do czynienia z tą dziewczyną, o której czytał. Mariah nie wyglądała na zdzirę

[REKLAMA]

[Skye]

-słuchaj nie wiem cyz to dobry pomysł - powiedziała czujac jego ręce pod swoją bluzką

[ann]

- no coś ty. - powiedział, nadal trzymając rękę za jej bluzką. napierał na nią swym ciałem

[Skye]

-zostaw! - krzyknęła nieco ostrzejyszm tonem - Jordan, naprawde, to nie czas, nie miejsce... -

[ann]

- ale dlaczego ? - pytał. on tego cchiał, koniec.

[Skye]

- bo - uwaga trwa wyszukiwanie argumentu, prosze czekać - bo tego nie chcę, nie jetsem gotowa! -

[ann]

usniósł brwi
- nie jesteś gotowa? - prawie krzyknął

[Skye]

-nnnie jjjessstem - wyjąkała przestraszona. To już Chuck był milszy.

[ann]

siadł na łóżku wkurzony i zacinął pięści. patrzył w ścianę, bo na nią wolał nie. próbował zrozumieć jej zachowanie

[Skye]

-przepraszam...ja...naprawde - nie wiedziała co powiedzieć - chyba już pójdę -

[ann]

przyciągnął ją do siebie i powiedział jej prosto w twarz
- nie jesteś gotowa - w jego słowach nie dało nie wyczuć sie sarkazmu - ty, co dajesz dupy jak tralalalala - wywalił oczami. - dam Ci spokój, bo od problemów wolę trzymać się wciąż z dala. bo czym się takie akcje kończą, dobrze wiem. - i puścił ją.

[Skye]

Wyprostowała się. Strzeliła focha, ale także strzeliła mu w twarz chudą, lecz silną rączką .
-sukinsyn! Myślałam, że jestes inny! - powiedziała ,a raczej wywrzeszczała na pół Manhattanu i wyszła.

[ann]

uniósł jedną brew, popatrzył jak wychodziła i chwycił za telefon